Hydroforum

Seba

I oto wreszcie światło dzienne ujrzą materiały z akcji wyzwolenia Jugosławii przez partyzantów Josipa "Broz" Tity, czyli wyjazdu terenowego nad jezioro Jezioro we wsi Jezioro w gminie Siemień.

P.S Aby powiększyć zdjęcia wystarczy na nie kliknąć.

Seba · Wysłany: Wto 9:52, 27 Mar 2007 Temat postu:

Wszystko zaczęlo się rankiem 9.III.2007r. Najpierw kierownik wyprawy (czyli ja), odebrał z dworca PKP, Lecha - tajnego agenta przybyłego z Rybczewic. Następnie udał się w dwa kolejne miejsca z których odebrał dwóch kolejnych nie mniej tajnych agentów Kamila i Bronka. Potem wszyscy czterej dla zmylenia wroga, udali się do serwisu aby naprawić nagrywarkę. Przy okazji zrobiono również zapasy prowiantu na droge. Droga mineła szybko w atmosferze spożywanego prowiantu i dyskusji na temat: Czy kierowca może dostać mandat za to że pasażerowie spożywają prowiant w samochodzie podczas jazdy? Już prawie przy samym terenie akcji, agent Lecho zobaczył pewien napis na przystanku i zaczął podejrzewać jakąś zasadzke, w końcu jednak dotarliśmy na miejsce akcji...

Seba · Wysłany: Wto 9:56, 27 Mar 2007 Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Miny groźne i poważne, widać że coś wisi w powietrzu...

[link widoczny dla zalogowanych]
Jak niewiele potrzeba do szczęscia, czyli: My proviant, my pride.

[link widoczny dla zalogowanych]
Ruszyli do boju, na początku wesoło, tanecznie, krokiem poloneza.

[link widoczny dla zalogowanych]
"- Ma ktoś jeszcze coś do powiedzenia?!" - niektórym entuzjazm szybko minął.

Seba · Wysłany: Wto 10:18, 27 Mar 2007 Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Oczywiście każdy pamiętał o prowiancie na czas akcji.

[link widoczny dla zalogowanych]
Przez taką gęstwine dzielnie się przedzieraliśmy, uważając na wszelkie przejawy dzikiej przyrody, aby nie zrobiły nam przypadkiem, bądź (co gorsza) celowo krzywdy.

[link widoczny dla zalogowanych]
Za krzakami bunkrów nie było, ale wyszyscy i tak mówili że jest zajebiście.

[link widoczny dla zalogowanych]
Na szczęście to nie Susquatch...

Seba · Wysłany: Wto 10:27, 27 Mar 2007 Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Ciekawe czy w Raporcie z likwidacji WSI, była jakaś wzmianka o "pomarańczowej teczce"?

[link widoczny dla zalogowanych]
Jak to do ch**a wacława się obsługuje??

[link widoczny dla zalogowanych]
Na lewo most, na prawo śmieci, a środkiem ściek płynie...czyli punkt pomiarowy.

[link widoczny dla zalogowanych]
Chwila odpoczynku między jednym a drugim papierosem.

[link widoczny dla zalogowanych]
Ktoś musi robić, aby ktoś inny nadzorować mógł.

Seba · Wysłany: Wto 10:37, 27 Mar 2007 Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Kierownik wyprawy nie zważał na silny nurt rzeki i czychające w niej piranie. Swoją dzielną postawą dawał innym przykład do wytężonej pracy ku chwale naszej rozwijającej się Ojczyzny.

[link widoczny dla zalogowanych]
SMS do żony, papieros...ogónie to lekko nie było.

[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatni rzut oka na (ś)ciek i opuszczamy to miejsce w ostatniech chwili, przed nadejściem olbrzymiej fali powodziowej która mogła nas wszystkich zabić.

[link widoczny dla zalogowanych]
A powrót, to wcale nie była "bułka z masłem".

[link widoczny dla zalogowanych]
...i nie była to również "bułka z dżemem".

[link widoczny dla zalogowanych]
Właściwie to wogól nie przypominał niczego, co by nadawało się do zjedzenia.

Seba · Wysłany: Wto 11:04, 27 Mar 2007 Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Niektórzy zostali jednak po drugiej stronie brzegu.

[link widoczny dla zalogowanych]
Właściwei to był to tylko jeden "niektóry". Na szczęście był to najdzielniejszy z dzielnych i po raz drugi owego dnia, pokazał że jego specjałka to [skoczny].

[link widoczny dla zalogowanych]
Niestety, dotarcie do Tyśmienicy to był dla nas "o jeden most za daleko"...

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Jednak wszyscy czuli że, przegrana bitwa nie oznacza przegranej wojny i że, ciąg dalszy kiedyś musi nastąpić...

Cóż, następnie staranowaliśmy samochodem gigantyczne kretowisko i wybraliśmy się na posiłek regeneracyjny. Po posiłku zarzyliśmy nieco sportu w celu relaksu i stworzenia (dla wszelkich wrogów) pozorów wyjazdu rekreacyjnego. Droga powrotna przeszła bez większych atrakcji, nie licząc "klątwy kreta giganta" i związanej z nią małej niedyspozycji "Białej Strzały", ale to już temat na oddzielną opowieść...

Seba

Dorzucam pare zdjęć z majowego wypadu w teren.
[link widoczny dla zalogowanych]
Mozna sobie porównać, jak zmienił się stan wody w Tyśmienicy.

[link widoczny dla zalogowanych]
Działalnośc wody.

[link widoczny dla zalogowanych]
Przez takie pokrzywy musiałem sie przedzierać.

[link widoczny dla zalogowanych]
A pokrzywy sięgały do ch**a.

Seba

[link widoczny dla zalogowanych]
Ale warto było...

[link widoczny dla zalogowanych]
Jezierska Amazonia.

[link widoczny dla zalogowanych]
cd...

[link widoczny dla zalogowanych]
Można było natknąć się na dziką przyrode.

[link widoczny dla zalogowanych]
No i wreszcie Jezioro, tyle było gadania o nim, a ani jednego zdjęcia...

aaa4

Wchodzili po schodach do biura Iony Gamble, za gospodynia z Salwadoru i klapoluchym krolikiem, gdy zaszarzowal na nich siedmioletni labrador. Idacy w tylnej strazy Otherguy Overby odwrocil sie, i w tej samej chwili wazacy trzydziesci siedem kilogramow pies skoczyl i uderzyl go w piersi. Sekunde pozniej Overby znalazl sie w pozycji siedzacej na piatym stopniu schodow, a labrador lizal mu twarz, poszczekujac i skomlac z radosci.

Overby w koncu wyszczerzyl zeby, obdarzyl psa porzadnym kuksancem, odepchnal go i powiedzial:

-Do licha, za kogo ty sie masz, Moose?

Pies w odpowiedzi liznal go raz jeszcze, polozyl leb na kolanie Otherguya i spojrzal mu w twarz z wyrazem calkowitego oddania.

Wtedy u szczytu schodow pojawila sie Iona Gamble i zapytala Duranta:

aaa4

-Pieniedzy, ale zrealizuje czek na piec tysiecy.

-Mam z toba pojsc? Stallings pokrecil glowa i wstal.

-Moge zapytac, z czym zamierzasz wystapic?

-Co myslisz o podpisanym przyznaniu sie do winy?

-To bedzie bomba - powiedzial Artie Wu.